Przeskocz menu

Aktualności

Warto wiedzieć

W tajnym laboratorium piłkarskim

Profile wellnessu, biofeedback, posiedzenia w Mind Room - AC Milan ma najnowocześniejszą w Europie sekcję medyczną. W Milan Lab trenuje się nie tylko mięśnie, lecz także duszę.

Pierwszy trener nowego wieku wierci się niespokojnie na ławce w szatni. Sezon był dotąd wystarczająco trudny i Carlo Ancelotti nie chce akurat teraz budzić wrażenia, że to nie jego praca i intuicja spowodowały, iż AC Milan jest faworytem w ćwierćfinałowych meczach Ligi Mistrzów z Bayern Monachium, lecz zrobił to jakiś komputer w piwnicy, który mierzy prądy mózgowe jego graczy. Z całym szacunkiem, daje do zrozumienia Ancelotti, ale akurat tego tematu to on nie lubi.

Ale Ancelotti wie oczywiście, że w międzynarodowym futbolu rozchodzi się wieść o Milan Lab, niczym wśród wojskowych wiadomość o lokalizacji tajnych laboratoriów badawczych. Nikt tam nie był, ale wszyscy o tym mówią. To w pełni skomputeryzowane laboratorium zdolne jest do niesłychanych rzeczy: potrafi zmniejszyć liczbę kontuzji, zwiększyć wydajność graczy i przedłużyć ich karierę. "L'Equipe" nazywa je "nową tajną bronią" - tak jakby klub miał jeszcze w zanadrzu szybkiego jak strzała napastnika, nieznanego nikomu.

- Ancelotti jest pierwszym trenerem piłkarskim, którego praca opiera się na naukowych danych - mówi Jean-Pierre Meersseman. To zdanie jest może nieco na wyrost. Szefa Milan Lab otacza nieco zagadkowa aura, potrafi on zafascynować słuchaczy. Ten chiropraktyk zajmował się zawsze bogatymi i potężnymi, rozruszał stawy m.in. handlarzowi broni Adnanowi Kashoggiemu i byłemu premierowi Silvio Berlusconiemu. I to właśnie Berlusconi, prezes AC Milan, ściągnął Meerssemana do Milanello.

Tereny treningowe klubu, 50 kilometrów na północny-zachód od Mediolanu, położone są między piniowymi lasami a małym sztucznym jeziorem. Widać stąd Alpy. Milanello promienieje staromodnym wdziękiem rześkiego letniego dnia, żwirek na drodze trzeszczy pod butami jak w czasie spaceru w wiejskiej posiadłości w Anglii. To tutaj Meersseman wraz z dwoma kolegami zbudował Milan Lab, system, który ostrzega trenera przed kontuzjami jego graczy, tak jak komputer pokładowy w limuzynie informuje o spadku ciśnienia oleju lub zużyciu okładzin tarcz hamulcowych.

Meersseman rozwinął swój pomysł razem z psychologiem sportu Bruno Demichelisem i trenerem fitnessu Daniele Tognaccinim, który w swojej pracy magisterskiej zajmował się "wykorzystaniem komputerów w nowoczesnym programie treningowym". Było to w roku 2001. Rok wcześniej AC Milan kupił od Realu Madryt za 18 milionów euro reprezentanta Argentyny Fernando Redondo i dał mu najwyższy w światowym futbolu kontrakt. Jednakże Redondo podczas treningu od razu odniósł ciężką kontuzję, która wykluczyła go z gry na dwa lata. Gdyby udało się zapobiec takiemu przypadkowi, Milan Lab pomógłby zaoszczędzić miliony.

W lipcu 2002 roku zaczęli zbierać w Milanello wszelkie możliwe dane graczy.

- Na początku można było niemal oszaleć, bo nie wiadomo było, które są ważne - mówi Bruno Demichelis. Jako dziecko marzył, by zostać samurajem, nauczył się japońskiego i w 1977 roku zajął drugie miejsce na mistrzostwach świata w karate w Tokio. Teraz ma 60 lat i obwieszcza, grzmiąc niczym wędrowny kaznodzieja, "systematyczny udział" w budowaniu drużyny. Takie myślenie, zapewnia, jest "jak przejście na system kopernikański".

To kolejne odważne zdanie, ale Demichelis jest przekonany, że trzeba uwzględniać wszystko, co może wpływać na formę czołowego gracza. Także to, co je on na śniadanie, jakie buty nosi na treningu i czy akurat pada deszcz. W Milan Lab zbiera się dane o budowie kostnej, mięśniach i nerwach. Za pomocą testów osobowościowych mierzona jest umysłowa sprawność graczy, podobno testy z pytaniami są w 27 językach. Wszystkie wyniki opracowuje komputer, każdy gracz otrzymuje tzw. profil wellnesu, a jeśli zjedzie o ponad 30 procent poniżej swojego najlepszego wyniku, wycofywany jest z treningu.

- Na emocje jest czas w ciągu 90 minut meczu, poza boiskiem wolimy trzymać się faktów - mówi Meersseman.

Zanim Milan Lab rozpoczął pracę, Milan przez siedem lat nie osiągnął na wielkiej scenie Ligi Mistrzów nawet ćwierćfinału. A teraz, w pierwszym roku funkcjonowania laboratorium, wygrał już Ligę Mistrzów, pokonując w finale akurat Juventus Turyn, wielkiego rywala z własnego kraju. A więc Milan Lab przynajmniej nie szkodził.

Ale co się tam właściwie dzieje? Na razie ludzie w Milanello chowają się za kaskadą ładnie brzmiących słów. - Trochę się tym bawimy - wyjaśnił jeden z działaczy klubu angielskiej gazecie "The Guardian". - Ujawniamy nieco informacji, co budzi ciekawość, ale zachowujemy tajemnicę, co budzi jeszcze większą ciekawość. Brzmi to, jakby prowadzili wyrafinowaną kampanię PR na rzecz laboratorium, które nie ma nawet własnego logo.

Ale piłkarzy nie da się przekonać robieniem tajemnic. Gracz reprezentacji Danii Thomas Helveg miał kontrakt z Milanem w pierwszym roku funkcjonowania laboratorium. Mówi, że żaden piłkarz nie powiedział ani jednego złego słowa na ten temat. Jeszcze dzisiaj w głosie Helvega brzmi euforia, gdy mówi o swoich doświadczeniach. Było mniej kontuzjowanych - według danych klubu liczba nietraumatycznych kontuzji spadła o 90 proc. - a każdy piłkarz był coraz lepszy. Helveg poprawił wyskok, co ma spore znaczenie dla obrońcy.

Milan Lab funkcjonuje także jako studnia młodości. Czterdziestoletni Alessandro Costacurta, występując w listopadzie w meczu z AEK Ateny, stał się najstarszym graczem w historii Ligi Mistrzów. Brazylijczyk Cafu, 36 lat, i właśnie kontuzjowany Paolo Maldini, 38 lat, ciągle jeszcze są podstawowymi graczami. Pod względem średniej wieku AC Milan jest najstarszą wśród wybitnych drużyn w Europie.

Klub zatrudnia nie tylko diagnostyków formy, lekarzy sportowych i masażystów. Osteopata usuwa blokady w ciele. Kuchnia w Milanello używa tylko biodynamicznych produktów, co jeżdżący BMW Demichelis komentuje następująco: - Samochodu wyścigowego nie tankuje się przecież na zwykłej stacji benzynowej.

Mimo to w czerwcu 2005 roku AC Milan przeżył jedną z największych porażek w swojej historii. Drużyna przegrała w finale Ligi Mistrzów w rzutach karnych z Liverpoolem, choć do przerwy prowadziła już 3:0. Była to także porażka psychologów. - Po meczu powiedziałem: albo mnie wyrzućcie, albo wreszcie będę mógł zbudować Mind Room - mówi Demichelis.

Do znajdującego się w piwnicy Mind Room prowadzą schody obok pomieszczenia do fitnessu. Każdy, kto chce wejść, musi przycisnąć kciuk do biometrycznego sensora. Za drzwiami, w centralnym komputerze zbiegają się wszystkie dane Milan Lab, nieco dalej brane są pomiary piłkarzy i robi się im testy ruchowe. Jest tu mnóstwo techniki, ale ani odrobiny światła dziennego. Podobnie w Mind Room. Jest dźwiękoszczelny, temperatura i wilgotność powietrza są zawsze takie same. Tutaj na dole Lab sprawia rzeczywiście wrażenie tajnego laboratorium. U góry, w pomieszczeniu fitnessu trenuje się ciało, w piwnicy - duszę.

To, co dzieje się na dole, wychodzi daleko poza testy osobowościowe, jakie zwykle robi Demichelis, czy poza jego ćwiczenia mające poprawić zdolność postrzegania. - Tutaj prowadzimy mentalną gimnastykę - mówi psycholog. W tym celu okablowuje się zawodowców na sześciu żółtych leżankach. Demichelis na monitorach w pomieszczeniu kontrolnym widzi, jak bije ich serce, jaki mają oddech, temperaturę skóry, zaś częstotliwość fal mózgowych pokazuje stopień koncentracji piłkarzy. Zdolność koncentracji trenuje się w ten sposób, że piłkarze muszą skupić się na animowanej postaci, by utrzymać ją w ruchu. Jeśli odbiegną gdzieś myślami, zmieniają się fale mózgowe i figura zastyga w miejscu. Niektórzy piłkarze mają już za sobą ponad sto takich posiedzeń.

Biofeedback to metoda, którą stosowano wcześniej jedynie w leczeniu klinicznym, na przykład w terapii dzieci z zaburzeniami uwagi. Obecnie sięgają po nią nawet czołowi sportowcy, jak mistrz olimpijski w narciarstwie Hermann Maier czy kierowca Formuły I Ralf Schumacher. - Te ćwiczenia skończyły z wieloma bezsensownymi cierpieniami - mówi Demichelis - gdy sportowcy często tylko z powodu słabej koncentracji lub blokady psychicznej nie mogli osiągnąć najlepszych wyników.

Biofeedback, mentalna gimnastyka i redukcja ryzyka kontuzji - to wszystko brzmi bardzo pięknie, ale czasami także nieco ezoterycznie. - Gdzie jest dowód? - pyta Tim Meyer, lekarz niemieckiej reprezentacji piłkarskiej. Na kilku kongresach widział prezentacje ludzi z Milan Lab. - Za niepoważne uważam zapewnienia, że kilka godzin po posiłku można sprawdzić na podstawie badania krwi, czy jedzenie było odpowiednie - mówi Meyer. Jest także zdania, że niemal każdy rodzaj zwiększonej opieki nad piłkarzami może mieć pozytywne działanie. - Wystarczy zrobić cokolwiek, a już osiąga się krótkoterminowe korzystne efekty - zapewnia.

Czy więc w Milanello po prostu strzelali śrutem i trafili, bo opieka nad graczami stała się bardziej intensywna? - Uważam, że mamy do czynienia z czymś fantastycznym - zapewnia Jean Pierre Meersseman. Przyznaje jednak, że na razie nie potrafi tego udowodnić. - Zakończyliśmy właśnie pierwszą fazę rozwoju i musimy jeszcze zebrać dokładne dane naukowe.

Trzeba także zająć się załamaniem w tym sezonie, który jest dla AC Milan jednym z najtrudniejszych. Klub uwikłany był w skandal korupcyjny, dlatego spadł w tabeli i na początku sezonu musiał grać w kwalifikacjach do Ligii Mistrzów. Piłkarze, którzy uczestniczyli w mistrzostwach świata, nie mieli praktycznie urlopu, chociaż obliczenia Milan Lab przewidywały cztery tygodnie odpoczynku. Gdy pod koniec ubiegłego roku w ciągu kilku tygodni kontuzje odniosło tylu graczy, co w ciągu pięciu poprzednich lat, w klubie doszło do gwałtownych dyskusji na temat Milan Lab. Ale Meersseman powiedział, że wszystkie kontuzje były wypadkami, a awarię komputera pokładowego tłumaczył "nerwowymi przygotowaniami do sezonu".

Od stycznia w AC Milan uważają, że najgorsze mają już za sobą. W następnym sezonie dane z treningu mają być analizowane w czasie rzeczywistym, dzięki wsparciu ze strony Instytutu Biotechniki Uniwersytetu w Liege. Ponadto Massachusetts Institute of Technology tworzy dla mediolańczyków system analizy gry.

Trener Carlo Ancelotti wolałby jednak przypomnieć, jak ważne są dla niego, mimo istnienia Milan Lab, "emocje i intuicja". - Poza tym to ciągle jeszcze ja prowadzę samochód - mówi Ancelotti. Komputer pokładowy póki co nie przejął kierownicy.

http://sport.onet.pl/82828,124(...)osc.html

ContentLink.pl

powrót

Nasze realizacje

Co ostatnio zrobili?my

W związku z 15 leciem działalności firmy oraz poszerzeniem świadczonych usług o Wideo na żądanie oraz Telewizję cyfrową, przygoto-waliśmy projekt "ekstremalnej metamorfozy"

BAIT - Internet provider

BAIT - Internet provider